HISTORIA OGRODU


W pierwszej połowie XX wieku w kierunku południowo-zachodnim od Lublina rozciągały się tereny zwane Rurami. Były to wzgórza i wąwozy, na których rosła pszenica i buraki, owocowały sady i z rzadka stały zabudowania. W latach sześćdziesiątych Lublin zaczął rozszerzać się w tym właśnie kierunku - powstały osiedla LSM. Granicą nowej dzielnicy stał się rozległy wąwóz. W planach była następna dzielnica - Czuby. Na potrzeby nowych osiedli wąwóz i tereny na południe od niego miasto wykupiło od dawnych właścicieli. Za wąwozem rozpoczęły się budowy, a sam wąwóz zaczął zarastać chaszczami. Niektórzy z mieszkańców osiedla Sienkiewicza zaczęli uprawiać spłachetki zaniedbanej i "niczyjej" ziemi. Szybko znaleźli się naśladowcy i niebawem stoki między osiedlem Sienkiewicza i nowobudowanym osiedlem Ruta ponownie zaczęły rodzić płody. Niektórzy nazwą to samowolką, inni oddolną inicjatywą społeczną. Trzymajmy się tej drugiej definicji i pamiętajmy, że był to czas Pierwszej Solidarności - czas powiewu wolności, nowych inicjatyw i nadziei, czas brania spraw we własne ręce.

Pan Cezary Kozak odnalazł reportaż z 1981 roku o tym jak na zboczach wąwozu usiłowano bezprawnie budować domki jednorodzinne. Najstarsi stażem działkowicze potwierdzają te zdarzenia.


Ogród żywiołowo rozrastał się, już w pierwszych latach zajął obszar zbliżony do dzisiejszego. Największym problemem lat 80 i 90 było złodziejstwo, wandalizm i widmo likwidacji ogrodu. Mimo, że ogród należał do struktur PZD dominowało poczucie zagrożenia i tymczasowości. Dopiero przepisy ustawy z roku 2013 roku zapewniły prawną stabilność ogrodu. Poczucie tymczasowości we wcześniejszych latach hamowała rozwój ogrodu, obecnie czynnikiem tym są roszczenia dawnych właścicieli. Trudno jest inwestować, zarówno w skali całego ogrodu jak i poszczególnych działek będąc zagrożonym potencjalną utratą dorobku, tym bardziej że spory ciągną się latami. Fatalne przepisy o wywłaszczeniach, których nie potrafią/nie chcą uregulować kolejne rządy prowadzą do chaosu, prowizorki i złych emocji. Pewne fragmenty ogrodu wyrokiem sądowym zostały przywrócone poprzednim właścicielom - dzisiaj tereny te to chaszcze i dzikie wysypiska śmieci. Nadzieje dają ostatnie wyroki NSA ostatecznie oddalające wątpliwe roszczenia.

W prowadzenie ogrodu zaangażowanych było wiele osób, zmieniały się zarządy i ich prezesi. Jednym z nich był Zbysław Tomczyk - wieloletni prezes do dzisiaj darzony szacunkiem. Jak sam mówi, jego największym osiągnięciem było przekonanie wielu działkowców do optymizmu, do odrzucenia tymczasowości a tym samym dbania o działki. Wspomina jak szedł przez działki to najczęstszym pytaniem było: kiedy nam zabiorą. Odpowiadał: nie zabiorą, angażuj się, dbaj o porządek.


Prezes Tomczyk na swojej działce


Prezes Tomczyk doglądał działki o każdej porze roku

Jeśli ktoś chciałby opowiedzieć lub napisać o początkach ogrodu, podzielić się starymi fotografiami prosimy serdecznie o kontakt mailowy lub osobisty na działce nr 49.




strona1strona2strona3strona4main page